Wolne rodniki. Wszystko co chcecie wiedzieć, a nie macie kogo spytać
Słyszycie o nich na okrągło. Są rakotwórcze, osłabiają organizm, powodują choroby, przyspieszają starzenie się komórek… Wolne rodniki to dla naszego organizmu „zło wcielone”. Ale czy tak naprawdę wiecie, o co w tym wszystkim chodzi? My wychodzimy z założenia, że walczyć można tylko z tym, co się rozumie, dlatego chcemy w jak najprostszy sposób opowiedzieć wam o wolnych rodnikach i o tym, co robić, żeby neutralizować ich szkodliwe działanie.
Co to są wolne rodniki?
Aby zrozumieć, czym są wolne rodniki, właściwie nazywane już dziś po prostu rodnikami, musimy odrobić lekcje z fizyki oraz chemii i przypomnieć sobie budowę atomu tlenu. Jak wiecie jest to najpowszechniejszy pierwiastek na ziemi, obecny w powietrzu wodzie i wszystkich organizmach żywych. Organizm przeciętnego dorosłego człowieka zużywa go w ciągu minuty ok. 200ml. Tlen jest nam niezbędny do życia, przede wszystkim do oddychania. Uczestniczy też w reakcjach chemicznych każdej komórki naszego ciała.
Atom tlenu, jak każdy inny, składa się z jądra i krążących wokół niego elektronów. Elektrony poruszają się wokół jądra w różnej odległości tworząc tzw. powłoki elektronowe. Każdy „zdrowy” atom tlenu ma na swojej ostatniej powłoce parzystą liczbę elektronów. Zdarza się jednak, że podczas procesów ustrojowych jakiś elektron nagle wypada z orbity i gubi się. Taki atom z „wyrwanym” elektronem nazywa się właśnie (wolnym) rodnikiem.
Mówi się, że natura nie znosi próżni, i tak jest również w tym przypadku. Pozbawiony elektronu atom tlenu stara się jak najszybciej naprawić sytuację, dążąc do uzupełnienia lub oddania niesparowanego elektronu. W ten sposób utlenia, a w konsekwencji uszkadza związki, które spotyka na swojej drodze. Najbardziej narażone na niszczycielskie działanie wolnych rodników są białka, DNA komórek, wielonienasycone kwasy tłuszczowe wchodzące w skład błony komórkowej oraz lipidy. Zniszczona błona komórkowa uniemożliwia komórce pełnienie jej funkcji metabolicznych, uszkodzone DNA przyczynia się do powstawania nowotworów, a utlenione lipidy powodują zmiany miażdżycowe w naczyniach krwionośnych.
Co powodują i jak powstają wolne rodniki?
Uważa się, że wolne rodniki to główna przyczyna starzenia się organizmu. Są one także odpowiedzialne za wiele chorób, w tym cywilizacyjnych: miażdżycę, nowotwory, zaburzenia układu krążenia, mózgu oraz innych narządów. Do ich powstawania w dużym stopniu przyczynia się silny i długotrwały stres (nazywany zresztą stresem oksydacyjnym). Intensywność i tempo życia nie do końca służą zdrowiu ciała i ducha. Do tego dochodzi silnie przetworzone, spożywane w pośpiechu jedzenie.
Dotyczy to szczególnie produktów o długim terminie przydatności do spożycia, zawierających wielonienasycone kwasy tłuszczowe, które bardzo łatwo ulegają utlenianiu. I nie chodzi tylko o chipsy, smażone orzeszki lub ciastka. Także mrożone frytki, pizza czy gotowe sosy sałatkowe to solidna porcja wolnych rodników. Kolejna spora dawka to dym tytoniowy. Co gorsza, wysokie stężenie wolnych rodników utrzymuje się jeszcze przez około 10 minut po wypaleniu papierosa. Można więc sobie tylko wyobrazić, jak bardzo na działanie wolnych rodników narażony jest nałogowy palacz.
Warto mieć na uwadze, że wszystko co obrazowo mówiąc związane z „paleniem” przyczynia się do powstawania wolnych rodników: wdychanie spalin, jedzenie smażonych, grillowanych i wędzonych produktów, zbyt długie opalanie się. Tyczy się to również „spalania” kalorii. Być może was to zdziwi, ale intensywny trening to także okazja do oddziaływania na nasz organizm wolnych rodników. Dlaczego? Ponieważ aktywność fizyczna wpływa na metabolizm, a ten z kolei jakby z natury obciążony jest powstawaniem wolnych rodników. Szacuje się, że ponad 5 procent atomów tlenu uczestniczących w procesach metabolicznych jest przekształcanych w rodniki. Wygląda więc na to, że tak czy inaczej jesteśmy na nie skazani. Czy możemy jakoś neutralizować ich negatywne działanie? I tu na scenę wkraczają antyoksydanty.
Antyoksydanty, czyli jak neutralizować wolne rodniki?
Zanim przejdziemy do antyoksydantów, oddajmy sprawiedliwość rodnikom i przyznajmy, że ich istnienie nie jest wcale tak całkiem nieuzasadnione. Pełnią one bowiem również pozytywne role, na przykład utleniają toksyny, niszczą bakterie chorobotwórcze oraz inne szkodliwe dla nas mikroorganizmy. Ludzki organizm ma na nie zresztą własne antidotum. Jest to wytwarzana w komórkach substancja zwana glutationem. Glutation to nasz naturalny przeciwutleniacz, który ma zdolność neutralizowania wolnych rodników oraz odtwarzania utlenionych przez nie substancji. Koncentruje się głównie w wątrobie, gdzie aktywnie uczestniczy w detoksykacji organizmu. Niestety, jego produkcja spada z wiekiem. Dlatego powinniśmy zadbać o to, aby przeciwutleniacze, inaczej antyoksydanty, dostarczać sobie także w innej formie.
Utrzymanie wysokiego poziomu glutationu w organizmie wspomaga witamina C. Jest ona zresztą sama silnym przeciwutleniaczem, podobnie jak witamina E oraz beta-karoten (prowitamina A). Produkty bogate w te mikroelementy powinny być składnikiem naszej codziennej diety. Dotyczy to zwłaszcza witaminy C, której organizm ludzki nie jest w stanie sam wyprodukować ani zmagazynować. Musimy mu ją dostarczać codziennie. Jej źródeł powinniśmy szukać niekoniecznie w cytrusach, ale produktach rosnących w naszej szerokości geograficznej, gdyż takie będą dla naszego organizmu najlepiej przyswajalne. Polecamy czarną porzeczkę, truskawki, paprykę, kalafiora, szpinak, brukselkę i natkę pietruszki, a do popijania herbatkę z suszonej dzikiej róży, która jest również bogatym źródłem witaminy C.
Oleje roślinne, pełne ziarno, orzechy i migdały to z kolei cenne źródło witaminy E, zaś żółte oraz pomarańczowe owoce i warzywa są bogate w beta-karoten. Silne właściwości antyoksydacyjne wykazuje także likopen, barwnik zawarty w pomidorach. Jego działanie wspomaga obróbka termiczna, najlepiej z dodatkiem tłuszczu. Tak więc pomidory najlepiej spożywać w postaci past, zup, sosów, soków czy ketchupów. Warto dodać, że do bardzo przyjemnych antyutleniaczy należą napoje, które zwykle lubimy: herbata, czerwone wino i kakao. To ostatnie również w postaci czekolady.