Natura to największe bogactwo składników bezcennych dla zdrowia i urody. Często wydaje nam się, że poznaliśmy ją na wylot, a ona wciąż potrafi nas zaskoczyć. Jedną z takich „niespodzianek” jest drzewo Moringa. Zachodnia cywilizacja odkryła je stosunkowo niedawno, choć w Indiach, Pakistanie czy Afryce jest znane i cenione od wieków. Ubogie afrykańskie plemiona nazywają je wręcz najlepszym przyjacielem lub matką, ma bowiem zbawienny wpływ na wiele dziedzin ich życia.
Moringa olejodajna – himalajskie drzewo cudów
Moringa olejodajna (Moringa oleifera), nazywana cudownym drzewem, drzewem długowieczności lub drzewem chrzanowym, to prawdziwy cud natury. Została zakwalifikowana do grupy tzw. superżywności (z ang. superfood), czyli najzdrowszych produktów na świecie. Ma imponującą liczbę zastosowań. Można nią odżywiać, pielęgnować i leczyć ciało. Nadaje się na paszę dla zwierząt i na biopaliwo, zaś odpadki z niej to doskonały ekologiczny nawóz. Jest przy tym dość prosta w uprawie, bo nie wymaga szczególnie żyznej gleby, nie straszna jej długotrwała susza, a do tego odrasta po wycięciu.
Moringa pochodzi z Himalajów, szybko jednak została rozpowszechniona przez człowieka także na innych częściach globu. Dziś uprawia się ją w regionach tropikalnych i subtropikalnych: Afryce, Arabii, południowo-wschodniej Azji oraz na Wyspach Kanaryjskich. Roślina praktycznie w całości nadaje się do wykorzystania przez człowieka. Gotowane owoce, liście i młode pędy to popularne warzywo. Korzenie, w smaku przypominające chrzan, stosuje się jako przyprawę i lekarstwo. Podobnie jak wyciąg z liści i kory, mają one silne właściwości antybiotyczne i antyzapalne. Z nasion pozyskuje się niezwykle wartościowy, niejełczejący olej, wykorzystywany do celów spożywczych, kosmetycznych, a także do produkcji farb. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Moringa często ratuje ludzkie życie. Zaledwie kilka jej ziaren jest w stanie oczyścić kilkanaście litrów zanieczyszczonej wody.
Wszystkie zalety drzewa Moringa
Kombinacja związków organicznych zawartych w Morindze jest niepowtarzalna. Tylko ona posiada takie bogactwo skoncentrowanych, a jednocześnie zrównoważonych w składzie substancji. Jest niezwykle bogatym źródłem witamin, minerałów, kwasów nienasyconych i antyoksydantów. Dla zilustrowania, o jakich wartościach tu mowa, wyobraźcie sobie, że drzewo Moringa zawiera:
- 25x więcej żelaza niż szpinak
- 17x więcej wapnia niż mleko
- 15x więcej potasu niż banany
- 7x więcej witaminy C niż pomarańcze
- 4x więcej witaminy A niż marchew
- 4x więcej protein niż jajka
Ta lista jest oczywiście znacznie dłuższa. 25g sproszkowanej Moringi wystarczy, aby pokryć dzienne zapotrzebowanie na wiele niezbędnych substancji witalnych u dziecka, a 50g u dorosłego. Są one doskonale przyswajalne dzięki zeatynie. Zeatyna to niedawno odkryty „transporter”, który umożliwia substancjom witalnym skuteczne dotarcie do komórek organizmu. Nie jest to składnik unikalny, bo mają go również inne rośliny. Wyjątkowość Moringi polega jednak na tym, że ona zawiera go około 100 razy więcej.
Moringa nie tylko na talerzu
Liście Moringi, które mają lekko miodowy zapach, mogą być zjadane na świeżo lub gotowane jak szpinak. Korzenie, w smaku zbliżone do naszego chrzanu, stosowane są podobnie jak on. Również kwiaty Moringi są jadalne po ugotowaniu, a w smaku przypominają pieczarki. Moringa owocuje w postaci strąków, wypełnionych ziarnami. Młode strąki po ugotowaniu smakują mniej więcej jak szparagi. Kiedy dojrzeją i zbrązowieją, wykorzystuje się ich nasiona, gotując jak groch lub prażąc jak orzeszki ziemne. Z nasion pozyskuje się również olej i nawet po jego ekstrakcji sproszkowane resztki nasion nadal służą człowiekowi, będąc wykorzystywane do oczyszczania wody. Ponadto wszystkie części rośliny, czyli kora, sok, korzenie, nasiona, olej i kwiaty są stosowane w medycynie tradycyjnej.
Olej Moringa bezcenny dla urody
Mnogość antyoksydantów sprawia, że Moringa, będąca pod tym względem jedną z najlepiej wyposażonych roślin na świecie, bardzo skutecznie chroni komórki organizmu przed działaniem wolnych rodników. Te ostatnie mają na nie silnie degradujący wpływ – uszkadzają je, powodując podatność na różne choroby, w tym nowotwory, a także przyspieszają ich procesy starzenia. Dlatego cudowne właściwości Moringi wykorzystuje się nie tylko w odżywianiu i medycynie naturalnej, ale również w kosmetyce.
Olej z nasion Moringi może być używany bezpośrednio do pielęgnacji skóry i włosów. Stosowany jest również jako składnik kosmetyków antiaging. Powoduje bowiem głębokie odżywienie i regenerację skóry oraz wzmacnia jej barierę ochronną, opóźniając procesy. Warto wiedzieć, że olej Moringa nawilża cerę znacznie skuteczniej niż na przykład masło shea, dodatkowo rozświetlając i poprawiając jej koloryt. Doskonale łączy się z olejkami eterycznymi, ma działanie antystresowe i relaksujące, dlatego polecany jest również jako bazowy olej do masażu. Co ciekawe, wykorzystywany jest nie tylko w przemyśle kosmetycznym czy farbiarskim, ale również do smarowania zegarków i innych precyzyjnych mechanizmów.
Moringa w doniczce
Jak wspomnieliśmy, Moringa jest stosunkowo łatwa w uprawie, tak więc można pokusić się o wyhodowanie w domu egzemplarza na własne potrzeby. Nie możecie raczej liczyć, że w naszym klimacie uda wam się doprowadzić do owocowania, ale i tak to liście są najbardziej odżywczą częścią Moringi, a z tymi nie powinno być problemu. W Internecie czy sklepach ze zdrową żywności dostaniecie ziarna do uprawy oraz instrukcję wysiewu. Latem roślina najlepiej będzie czuła się po prostu w ziemi, pod warunkiem, że nie będzie to zbyt mokre lato. Jednak mroźnej zimy nie przetrwa, więc trzeba ją przesadzić do doniczki i „przeprowadzić” do domu. Najlepiej jednak od razu posiać Moringę w doniczce, latem trzymać na tarasie lub balkonie, a zimą w domu.
Jako że drzewko ostro pnie się w górę (jest jednym z najszybciej rosnących na świecie), warto przycinać górne pędy i liście – wtedy zacznie się bardziej zagęszczać w dolnych partiach. Takie „drzewko cudów” na wyciągnięcie ręki to doskonały pomysł na kulinarny dodatek do sałatki, zielonego koktajlu czy po porostu do schrupania prosto z krzaka. Już kilka listków wystarczy, aby zapewnić organizmowi „zastrzyk” witamin i antyoksydantów. Jeżeli jednak jeszcze nie odkryłyście w sobie ogrodniczej pasji, możecie po prostu zaopatrzyć się w proszek z liści Moringi i stosować go zamiast świeżych.